niedziela, 2 kwietnia 2017

Sto lat!

20 lat temu był 2 kwietnia 1997 roku, kilka miesięcy przed powodzią tysiąclecia. Miałem cztery lata, a już doskonaliłem umiejętność czytania. Oczywiście, z 2 kwietnia 1997 roku nie pamiętam kompletnie nic.
Dziś jest 2 kwietnia 2017 roku i ten kto mądry, świętuje 20lecie polskiej Konstytucji. To prawdopodobnie jedyna Konstytucja w całej historii Polski, która zasługuje na realny szacunek, wypełnia bowiem dwa podstawowe kryteria, jakie taki akt wypełniać powinien: jest dość mądra (w odróżnieniu od, na przykład, Konstytucji PRL z 1952, i tak papierowej) i w miarę przestrzegana (w odróżnieniu od tzw. trzeciomajówki, która nigdy tak naprawdę nie weszła w życie).
Konstytucja z 1997 roku była prawdopodobnie największym osiągnięciem niepodległej Polski obok wejścia do NATO i akcesji do Unii Europejskiej. Przez 18 lat służyła - raz lepiej, raz gorzej - za odniesienie, za katalog wartości i symbol niepodległej Polski.
Dziś leży w kącie, podeptana i opluta przez władzę. Żadna z najwyższych władz państwowych (Prezydent, rząd, Sejm, Senat) nie zorganizowały nawet skromnej uroczystości. O rocznicy nie ma wzmianki nawet na stronie Trybunału Konstytucyjnego, czyli organu powołanego po to, by kontrolować zgodność z solenizantką innych aktów prawnych.
I wiecie co? Bardzo dobrze. Pamiętam z dzieciństwa, że najbardziej w czasie urodzin nienawidziłem obecności ludzi, którzy udawali że świętują, przy czym tylko oczekiwali na koniec imprezy. Nie wiem, czułem to już jako dziecko i strasznie mnie przygnębiało. Wolałem świętować w wąskim gronie osób, bez tych, którzy przyszli, bo wypada, bo trzeba.
Dlatego cieszę się, że dwudziestolecie - nawet jeśli tylko w prasie - świętują ludzie, którzy do Konstytucji zawsze wagę przykładali. Lepsza skromna impreza z Łętowską, niż huczne obchody z Dudą.
A z okazji urodzin życzę Konstytucji, by stanowiska w niej opisane za pięć lat sprawowali ludzie, którzy nie zapomną, a ta pamięć nie będzie wynikała z czystej obłudy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz