wtorek, 24 stycznia 2017

Przywrócić ludziom! #1

Przywrócimy Trybunał zwykłym ludziom - grzmi nowa p.i.s. prezesa Trybunału, Julia P. Ośmieliłem się sprawdzić, i tak - przykładowo:

1. Wyrok z dnia 4 stycznia 2000 r., sygn. K 18/99:
  • orzekł, że ustawodawca sprzecznie z Konstytucją uzależnił od urodzenia przed 1 stycznia 1949 r. stosowanie korzystnych dla wnioskodawców przepisów rozporządzenia w sprawie uprawnień do wcześniejszej emerytury pracowników opiekujących się dziećmi wymagającymi stałej opieki
Trybunał orzekł w nim, że osoba, która spełniła warunki do w/w emerytury, ale nie zdążyła złożyć wniosku, nie powinna być pozbawiona świadczenia. Warto wiedzieć, że emerytur tych pozbawił w obywateli ich przedstawiciel - Sejm. A jak to zrobił?

A no zrobił tak: w ustawie napisał, że jak ktoś nie zgłosił wniosku do wejścia w życie ustawy, to traci prawo do emerytury na tej podstawie. Rzecz w tym, że ustawodawca ustawę uchwalił 17 grudnia 1998 r., a w Dzienniku Ustaw opublikował 31 grudnia 1998. Data wejścia w życie? 1 stycznia 1999. Tak, tak. Ustawodawca zapowiedział, że jak nie zdążysz złożyć wniosku - to bum, emerytury nie będzie. Po czym następnego dnia powiedział: ojej, nie zdążyłeś. Co na to kasta sędziów zasiadająca w Trybunale?

(...) ustawodawca wyłączając możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę z tytułu opieki nad dziećmi specjalnej troski, mógł określić pewien termin, przypadający po wejściu w życie ustawy, w którym wymienione osoby mogłyby wystąpić z wnioskiem o świadczenie. Takie rozwiązanie umożliwiłoby zainteresowanym podjęcie decyzji, czy skorzystać z prawa do wcześniejszej emerytury.

2. Wyrok z dnia 13 maja 2014 r., SK 61/13
  • orzekł, że niezgodne z Konstytucją jest ograniczenie prawa do renty po zmarłym mężu od wymogu posiadania prawa do alimentów od niego w dniu jego śmierci potwierdzonych wyrokiem sądu lub ugodą sądową;
Co to znaczy? To znaczy, że wszelkie organy państwa mówią nam: dogadujcie się i nie idźcie do sądu jak nie musicie. No więc nie idzie sobie do sądu taka pani Jadwiga, tylko dogaduje się z mężem Janem, że Jan jej będzie dobrowolnie przesyłał parę stów, bo ona nie ma na co żyć. Kulturalne rozstanie, XXI wiek, cywilizacja. Ale tak się jakoś złożyło, że przedstawiciele suwerena w Sejmie stwierdzili - haha, głupia Jadwisiu, jak ci ten Jan umrze, to mi ci nie damy renty, bo te twoje alimenty to nie są tyle warte, co jakby ci je sąd zasądził. Jadwiga to nie bardzo rozumiała, więc poszła do Trybunału, a tam - oczywiście na kawie i ciastkach - zły, zdominowany przez PO (wyrok z 2014 roku!) skład Trybunału rzekł:

Zróżnicowanie w grupie małżonków rozwiedzionych uprawnionych do alimentów po zmarłym nie ma również związku z innymi wartościami, zasadami czy normami konstytucyjnymi, uzasadniającymi odmienne potraktowanie podmiotów podobnych. Wręcz przeciwnie, takie zróżnicowanie narusza niektóre wartości, normy i zasady konstytucyjne, jak choćby art. 18 Konstytucji, który stanowi o ochronie przez państwo rodziny. Wymusza bowiem na rozwiedzionych małżonkach występowanie na drogę sądową przeciwko sobie, co z reguły potęguje istniejący konflikt, który znacznie lepiej i skuteczniej mógłby zostać polubownie rozwiązany przez same zainteresowane strony. Ustawodawca powinien promować dobrowolne realizowanie obowiązku alimentacyjnego przez małżonków rozwiedzionych, na których obowiązek taki spoczywa, a nie – jak to ma miejsce w wypadku kwestionowanego art. 70 ust. 3 ustawy FUS – zachęcać strony do występowania na drogę sądową. Dla stron dobrowolne realizowanie obowiązku alimentacyjnego wiąże się z szansą na poprawę ich wzajemnych relacji, zaś dla państwa – z brakiem konieczności ponoszenia kosztów związanych z sądowym ustalaniem tego obowiązku.  

3. Wyrok z 29 października 2015 r., K 21/14:
  •  orzekł, że ustawodawca opodatkowując środki niezbędne do życia narusza godność człowieka (!)
4 dni po wyborach wygranych przez PiS, Trybunał Konstytucyjny na smyczy PO wydaje wyrok, w którym stwierdza wprost, że stała, niska kwota wolna prowadzi do opodatkowania środków, z których każdy obywatel musi korzystać, jeśli w ogóle chce przeżyć (trochę upraszczam, ale mniej więcej taka jest konstrukcja minimum egzystencji). Nowej władzy daje jednak aż 18 miesięcy (maksymalny czas, na jaki mógł odroczyć skutki wyroku) na spełnienie swojego postulatu wyborczego i podwyższenie kwoty wolnej ponad minimum egzystencji. Tak to Rzepliński kombinował, jak przeszkadzać w rządzeniu PiS.

Z orzeczenia, przy okazji, wychodzi ładna recenzja rządów PO:

W ocenie Trybunału, brak mechanizmu korygującego kwotę zmniejszającą podatek dochodowy od osób fizycznych, a zatem wieloletnie utrzymywanie kwoty wolnej od podatku na stałym poziomie i uniezależnienie jej od sytuacji społeczno-gospodarczej państwa, jest wadliwością prawa podatkowego niedopuszczalną w demokratycznym państwie prawnym.(...)

Po pierwsze, utrzymywanie przez wiele lat stałej kwoty zmniejszającej podatek i oderwanie jej wysokości od czynników, dzięki którym można określić zdolność podatkową podatnika, narusza art. 84 Konstytucji i wynikającą z niego zasadę sprawiedliwości podatkowej. Ustawodawca utrzymuje instytucję, która wprawdzie pozwala określić dochód pozostawiony do swobodnej decyzji podatnika, ale jego wysokość oderwana od sytuacji społeczno-gospodarczej podważa sens instytucji, jaką jest kwota zmniejszająca podatek.

Po drugie, kwestionowana norma w skarżonym zakresie jest sprzeczna z zasadą sprawiedliwości społecznej oraz zasadą zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa. Brak jest powiązania zdolności podatkowej z przepisami odnoszącymi się do minimum egzystencji lub innymi określonymi wskaźnikami społeczno-ekonomicznymi. Brak tego związku powoduje, że choć przepisy są poprawne pod względem formalnym, stają się niesprawiedliwe. (...)
 
Trybunał Konstytucyjny podkreśla, że mechanizm korygowania kwoty zmniejszającej podatek należy odnosić do zasady zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa. Zasada ta oznacza taką relację miedzy państwem a obywatelem, w której prawodawca nie powinien pozostawiać obywateli, zwłaszcza ubogich, o niskiej zdolności podatkowej, samych sobie lub kierować ich do systemu pomocy społecznej. Istnienie kwoty zmniejszającej podatek nie stanowi przywileju danego przez władzę obywatelom – przywileju nie może bowiem stanowić instytucja służąca powszechnie wszystkim podatnikom na jednakowych zasadach, w jednakowej wysokości, ale jest wyrazem podtrzymywania przez państwo wolności ekonomicznej. Pozostawienie podatnikowi podatku dochodowego od osób fizycznych pewnej wysokości dochodu do swobodnej dyspozycji (bez obowiązku uiszczania za niego podatku) jest w szczególności ważne dla osób o niskiej zdolności podatkowej. W ocenie Trybunału, punktem odniesienia waloryzacji jest zawsze kierowanie się przez prawodawcę zapewnieniem pewnego minimum życiowego (por. orzeczenia z: 19 października 1993 r., sygn. K 14/92, OTK w 1993 r., cz. 2, poz. 35; 20 listopada 1995 r., sygn. K 23/95, OTK w 1995 r., cz. 2, poz. 33; 17 lipca 1996 r., sygn. K 8/96, OTK ZU nr 4/1996, poz. 32; 15 października 1997 r., sygn. K 11/97, OTK ZU nr 3-4/1997, poz. 39; wyroki z: 20 grudnia 1999 r., sygn. K 4/99, OTK ZU nr 7/1999, poz. 165; 22 października 2001 r., sygn. SK 16/01, OTK ZU nr 7/2001, poz. 214; 19 grudnia 2012 r., sygn.. K 9/12, OTK ZU nr 11/A/2012, poz. 136).  
 
***
 
Nie pozwolimy sobie odciąć rąk tylko dlatego, że jest grupa ludzi związanych z poprzednią władzą, którzy uważają, że będą stanowili tamę dla całego procesu zmian. I śmieją się, że można uchylić wszystko, z 500 plus włącznie - prezydent Andrzej Duda, 20 października 2016 r. na spotkaniu z obywatelami w Pieszewie.
Chyba nikt w świetle powyższego nie ma wątpliwości, że Trybunał Rzeplińskiego uchyliłby 500+. Bo że Trybunał Przyłębskiej niczego nie uchyli, jestem dziwnie spokojny.

niedziela, 8 stycznia 2017

O czym wy mówicie?

W ostatnim tygodniu, tak na szybko:
  1. Okazało się, że Polacy oddychają najbardziej rakotwórczym powietrzem w Europie. Trują nas nasze miasta, trujemy się sami, mimo że zarówno przyczyny jak i rozwiązanie problemu znane jest od dawna. Ośrodki badawcze zajmujące się tematem doradzają, by nie wychodzić z domu.
  2. W ciągu pierwszego tygodnia nowego roku doszło do minimum kilku aktów przemocy wobec osób innej narodowości i koloru skóry. W moim mieście oberwali Egipcjanin i Kurd, przy czym ten drugi nie wyznaje nawet islamu, tylko dlatego że prowadzą bar z kebabem, a W EŁKU CHODZIŁO O KEBAB.
  3. Pierwszy tydzień 2017 przyniósł też kilkanaście przypadków śmiertelnego wychłodzenia. Ludzie, dosłownie, umierają na polskich ulicach, z czym polskie państwo (w rozumieniu wszystkich jego emanacji) nie robi nic.
  4. Całkiem niedawno okazało się, że prezes Trybunału Konstytucyjnego została wybrana wbrew przepisom stworzonym specjalnie po to, by ją wybrano na stanowisko na które ją wybrano, co stwierdził nawet sędzia, którego wybrano na stanowisko, na które go wybrano, by wybrał ją na stanowisko, na które ją wybrano.
  5. W Dobrzeniu Wielkim wciąż trwa protest głodowy części mieszkańców gminy przeciwko zaborowi opolskiemu. Kilkoro z nich musiało przerwać swoją głodówkę, bo dalszego niejedzenia zabronił lekarz, widząc w tym poważne zagrożenie zdrowia i życia.
  6. W poniedziałek prezydent ma podpisać zdecydować co dalej z reformą edukacji, która będzie kosztowała w skali kraju minimum kilka miliardów złotych i, właściwie, przywróci szkołę do systemu, w którym nauczał rzekomo tak straszny oprawca zwany PRLem, mimo że obecny system jest jednym z głównych powodów sukcesów polskiej oświaty w międzynarodowych rankingach.
  7. Wciąż nie wiadomo czy Polska oficjalnie uzna, że nic się nie stało i choć złamano Konstytucję przy głosowaniu takich ustaw jak budżet czy "dezubekizacja"; rządzący przekonują opinią m.in. prof. Banaszaka, znanego z posiadania sprawy o plagiat, i opinią bliskozwiązanego z PiS profesora, który wprost proponuje, by Sejm obradował bez opozycji, dziennikarzy i przy ochronie BOR, a głosowania były w zasadzie tajne.
  8. Nowa prezes Trybunału Konstytucyjnego wysłała na przymusowy urlop sędziów posiadających zaległe urlopy, w tym Wiceprezesa Stanisława Biernata. Sędzia Biernat ma pół roku do końca kadencji, tak się zadziwiająco składa, że zaległy urlop wynosi blisko trzy miesiące. Bez sędziego Biernata w TK stosunek głosu sędziowie VS sędziowie PiS i dublerzy prawowitych sędziów wynosi 7:7, a - jak wiadomo - w przypadku pata rozstrzyga głos prezesa TK.
  9. W styczniu pojawią się decyzje agencji ratingowych, od których zależy m.in. stan finansów państwa. W grze są miliardy złotych; wiadomo jednak że agencje nie lubią niestabilnych, nieprzewidywalnych i ograniczających państwo prawa gospodarek.
  10. Z mediów publicznych odeszli kolejni dziennikarze, tym razem księża.
  11. Od 1 stycznia 2017 r. w zasadzie miały działać związki metropolitalne. Miały, bo rząd stwierdził, że jednak ich nie stworzy. Aglomeracja śląska (Katowice i kilkanaście miast w pobliżu Katowic) straciły na tym już 250 mln zł za rok 2017, wrocławska -  minimum 100-150 mln zł. Kosztem rządu.
  12. Milioner będący jednym z właścicieli marketów Alma, które niedawno upadły, nie wypłacił i prawdopodobnie nie wypłaci zaległych pensji swoim byłym pracownikom.
Ach, no i pan Rysiu, co kiedyś występował w telewizji jako ekspert w programie o kursach walut, a teraz występuje jako poseł, poleciał na sylwestra do Portugalii. Ach, no i pan Mateusz, co nie płacił alimentów, przytulił 90 tysięcy złotych w ten sposób, by nie płacić alimentów.

Na szczęście mamy #wolnemedia oraz #medianarodowe, mamy #politykównastrażywolności i #dobryrząd, które razem, zgodnie, zapewniły wszystkiemu właściwe proporcje i debata publiczna toczy się tylko o sprawach istotnych.

środa, 4 stycznia 2017

Jak przejąć sądy - krótki poradnik dla obrzydliwych ludzi

Nie ma chyba osoby, która po 1989 roku żyjąc w Polsce nie słyszałaby powtarzanych często hasztagów państwa nieautorytarnego. W gruncie rzeczy bowiem hasztagów jest kilka: #podziałwładz, #niezależnesądownictwo, #sędziowskaniezawisłość. Spieszę więc donieść, że wkrótce Rzeczpospolita pozbawiona będzie wszystkich trzech. Wszystko zastąpią dwa - #służbanarodowi i #dobrazmiana. I jak ktoś myśli, że na zmianach tych straci Petru, Schetyna czy sędziowie, to się oczywiście grubo myli. Bo oni, zapewne, stracą również. Ale najwięcej jednak oberwie tzw. zwykły obywatel.

1. Wojna o Trybunał

Pierwszy etap wojny władza wygrała. W ciągu zaledwie 1,5 roku obsadziła 7 z 15 stanowisk sędziowskich w Trybunale Konstytucyjnym, który jest jedynym organem władzy pozapolitycznej w Polsce mającym możliwość derogowania (usuwania) aktów normatywnych niezgodnych z Konstytucją i umowami międzynarodowymi. Ma także prezesa TK, którą została osoba, o której kompetencjach nie da się napisać bez ryzykowania procesu o naruszenie dóbr osobistych. I która - w ramach odpolityczniania - jest akurat żoną ambasadora PiS (bo ciężko nazwać jego działalność "ambasadorem RP") w Berlinie.

Co więcej, na skutek tego, że sędzia TK Andrzej Wróbel poczuł, że w Trybunale zrobiło się niesympatycznie, a kadencja wiceprezesa Stanisława Biernata kończy się w czerwcu, wkrótce PiS może mieć w Trybunale 9 sędziów (tak naprawdę - 6 sędziów i 3 nielegalnych uzurpatorów, ale kto by się przejmował prawem).

Powtarzam te banały, by uświadomić czytelnikowi jedną rzecz. Założenie kagańca Trybunałowi Konstytucyjnemu oznacza, że choć Konstytucja RP stanowi np., że każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji (art. 54), to Sejm i Senat mogą sobie uchwalić ustawę, w której napiszą "kto wyraża swoje poglądy bądź rozpowszechnia informacje, które nie służą narodowi, rządowi lub partii, podlega karze dożywotniego pozbawienia wolności". To przykład oczywiście drastyczny, ale warto wiedzieć, że w Polsce nie ma obecnie żadnego hamulca, który pozbawiałby taki przepis ustawowy mocy obowiązującej. Żadnego. I nieważne, że Konstytucja jest najważniejszym aktem prawnym, a ustawy muszą być z nią zgodne. Władza publiczna podlega bowiem ustawom i musi je stosować.

Wiadomo zatem dlaczego władza spacyfikowała Trybunał Konstytucyjny - daje jej to bowiem możliwość w zasadzie nieograniczonego tworzenia ustaw sprzecznych z Konstytucją. Nie musi więc zmieniać Konstytucji, do czego nie ma wystarczającej liczby posłów. Wystarczy zmienić ustawę.

2. Czas na sądy powszechne i administracyjne

Spacyfikowali TK, czego mogą chcieć więcej - mógłby pomyśleć ktoś niesamowicie naiwny. Bo oczywiście sparaliżowanie TK nie było celem samym w sobie. Chodziło o możliwości, jakie taki paraliż daje.

Władza ma jednak problem. Po pierwsze, nie lubi - i to z wzajemnością - środowiska prawniczego. Oczywiście przyczyn takiego zjawiska jest wiele, ale najważniejszą - że prawnicy to liczna grupa zawodowa, która rozumie, o co w tych wszystkich zmianach chodzi. Oczywiście, jak w każdym środowisku, także i w nim znajdą się ludzie pokroju pana Kamila Z., którzy wyczują wiatr zmian i zdążą się pod niego ustawić. Generalnie jednak prawnicy - sędziowie, adwokaci, komornicy, notariusze, radcowie prawni, dydaktycy etc. - to cała rzesza ludzi, która nie tylko rozumie zamiary, ale także zna środki mogące władzę powstrzymywać. 

Takim środkiem - w zasadzie już jedynym - pozostaje art. 8 ust. 2 Konstytucji, który brzmi dokładnie tak: Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej. To ostatnia furtka, na którą mogą powoływać się sędziowie sądów powszechnych i administracyjnych. W podanym wyżej przykładzie sąd rozpatrując akt oskarżenia wysłany przez prokuraturę, mógłby po prostu orzec, że człowiek jest niewinny, gdyż wolność wyrażania poglądów zapewnia mu Konstytucja. I, co prawda, ustawa stanowi inaczej, ale Konstytucja jest wyższym aktem prawnym. Dziękuję, proszę się rozejść.

Sęk w tym, że Prawo i Sprawiedliwość doskonale zdaje sobie sprawę z powyższej furtki. I już pracuje, by sędziowie nie byli w stanie jej stosować. Zaczyna się wielka wojna o sądownictwo, a to właśnie rezultat tej wojny rozstrzygnie ostatecznie czy Rzeczpospolita będzie dyktaturą.

Plan władzy jest prosty i prawdopodobnie będzie zabójczo skuteczny - wystarczy uchwalić ustawy. Ustawy te będą mocno przekopywały organizację sądów, w zasadzie jednak sprowadzając się do kilku podstawowych punktów:

1. Uzależnienie prezesa sądu od Ministra Sprawiedliwości;
2. Większy wpływ Prezydenta/Ministra Sprawiedliwości/innego organu władzy, który jest w posiadaniu PiS na obsadę stanowisk sędziowskich.
3. Ułatwienie pociągania do odpowiedzialności sędziów za niestosowanie ustaw, ułatwienie przenoszenia starych sędziów w stan spoczynku, utrudnianie sprawowania funkcji sędziowskich;
4. Nowa organizacja sądów, w szczególności przez zmiany nazw obecnych szczebli - w celu usunięcia obecnych sędziów ze stanowisk i możliwości przeprowadzenia weryfikacji wedle kryteriów politycznych przed obsadzeniem stanowiska sędziowskiego w "nowym" układzie sądów.

To są dość banalne i prymitywne środki. Możesz myśleć, że się to nie stanie - też chciałbym tak myśleć. Tylko tak się dziwnie składa, że Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło niedawno, że prace nad nową ustawą regulującą ustrój sądów zmierzają do końca. Polecam guglnąć jakie są jej ogólne założenia.

Tak się też dziwnie składa, że Minister Sprawiedliwości nie obwieszcza, mimo upływu zobowiązującego go do tego terminu, o wolnych stanowiskach w sądach, co jest konieczne do zainicjowania procedury obsadzania stanowisk. W tej chwili takich wakatów jest 517, a dość duży udział w procedurze ma niezależna od PiS Krajowa Rada Sądownictwa.

W Polsce jest około 10 000 sędziów. Wstrzymanie obsady 517 stanowisk oznacza, że około 5% wszystkich stanowisk sędziowskich już teraz czeka na lepsze czasy do ich obsadzania.

Mówiłem już, że Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło, że prace nad nową ustawą regulującą ustrój sądów zmierzają do końca? Kurde, bo nie pamiętam.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

O czym nie słyszeliście, czyli jak Opole anektowało sąsiadów

Jest drugi stycznia (albo lutego, w zależności od tego, jak bardzo leniwy będę przed opublikowaniem tego posta; zaczynam go pisać w każdym razie drugiego stycznia 2017), co oznacza, że zgodnie z tym rozporządzeniem od wczoraj Opole urosło w siłę i będzie się w nim żyło dostatniej. Opole, jak wiadomo, jest rajem na ziemi, wobec czego w Opolu chcą mieszkać wszyscy. Dlatego rząd wspaniałomyślnie przychylił się do próśb prezydenta Opola i do Opola włączył sołectwa z gmin takich jak Dąbrowa, Dobrzeń Wielki, Komprachcice i Prószków.
Zgodnie z rozporządzeniem do Opola wcielona zostanie znaczna część gminy Dobrzeń Wielki. Będą to wchodzące w jej skład sołectwa: Czarnowąsy (1534 ha), Borki (161 ha), Świerkle (463 ha) oraz Krzanowice (226 ha), części Dobrzenia Małego (110 ha) oraz części Brzezia (258 ha). Ponadto w skład Opola wejdą też sołectwa Chmielowice (336 ha) i Żerkowice (197 ha) z gminy Komprachcice, sołectwo Winów (279 ha) z gminy Prószków, a także sołectwa Sławice (617 ha), Wrzoski (594 ha) oraz część Karczowa (458 ha) z gminy Dąbrowa.
Ogółem powierzchnia miasta powiększy się w ten sposób o ponad 5,2 tys. ha, czyli 52 km kw. - do 149 km kw. Dzięki powiększeniu granic liczba opolan wzrośnie o 9,2 tys. (do 128 tys.). - klik
Nowi mieszkańcy Opola wiadomość przyjęli z umiarkowanym entuzjazmem. Niektórzy nawet głodują.  
Oczywiście, jak na porządny, praworządny kraj, w którym prezydentem jest doktor prawa administracyjnego z Uniwersytetu Jagiellońskiego, szefem partii, nadprezydentem i nadpremierem doktor prawa Uniwersytetu Warszawskiego, a ministrem sprawiedliwości... wystarczy. W każdym razie, jak przystało na partię prawników, procedura odbyła się w pełni legalnie, czyli tak:
1. Ponieważ inicjatywa jest w pełni oddolna, o zmianę granic gminy (czego dokonuje, przypomnijmy, Rada Ministrów rozporządzeniem) występuje zainteresowany samorząd lokalny.
2. Rada Ministrów pochyla się nad wnioskiem, myśli, rozmawia, debatuje i stwierdza, że wniosek jest słuszny i niesłuszny i sprawę uwzględnia w rozporządzeniu.
3. Rozporządzenie wydane zostaje najpóźniej 31 lipca, a wchodzi w życie w dniu 1 stycznia.
I już.
W ustawie o samorządzie gminnym są takie różne, nikomu niepotrzebne przepisy. I one stanowią dokładnie tak (wyciąg jest dość długi, dlatego pogrubiłem interesujące fragmenty):
Art.  1. 
1. Mieszkańcy gminy tworzą z mocy prawa wspólnotę samorządową.
2. Ilekroć w ustawie jest mowa o gminie, należy przez to rozumieć wspólnotę samorządową oraz odpowiednie terytorium.
Art.  2. 
1. Gmina wykonuje zadania publiczne w imieniu własnym i na własną odpowiedzialność.
2. Gmina posiada osobowość prawną.
3. Samodzielność gminy podlega ochronie sądowej.

Art.  4. 
1. Rada Ministrów, w drodze rozporządzenia:
1) tworzy, łączy, dzieli i znosi gminy oraz ustala ich granice;
(...)
2. Rozporządzenie, o którym mowa w ust. 1, może być wydane także na wniosek zainteresowanej rady gminy.
3. Ustalenie i zmiana granic gmin dokonywane są w sposób zapewniający gminie terytorium możliwie jednorodne ze względu na układ osadniczy i przestrzenny, uwzględniający więzi społeczne, gospodarcze i kulturowe oraz zapewniający zdolność wykonywania zadań publicznych.
4. Nadanie gminie lub miejscowości statusu miasta, ustalenie jego granic i ich zmiana dokonywane są w sposób uwzględniający infrastrukturę społeczną i techniczną oraz układ urbanistyczny i charakter zabudowy.
5. Zmiany, o których mowa w ust. 1, następują z dniem 1 stycznia.
Art.  4a. 
1. Wydanie rozporządzenia, o którym mowa w art. 4 ust. 1, wymaga zasięgnięcia przez ministra właściwego do spraw administracji publicznej opinii zainteresowanych rad gmin, poprzedzonych przeprowadzeniem przez te rady konsultacji z mieszkańcami, a w przypadku zmian granic gmin naruszających granice powiatów lub województw - dodatkowo opinii odpowiednich rad powiatów lub sejmików województw, z zastrzeżeniem ust. 2.
2. Konsultacje z mieszkańcami w sprawach zmiany granic gmin lub granic miasta polegającej na wyłączeniu obszaru lub części obszaru jednostki pomocniczej gminy i jego włączeniu do sąsiedniej jednostki pomocniczej tej gminy lub do sąsiedniej gminy mogą zostać ograniczone do:
1) mieszkańców jednostki pomocniczej gminy objętych zmianą - przez odpowiednie rady gmin;
2) mieszkańców gmin objętych zmianą naruszającą granice powiatów lub województw - przez odpowiednie rady powiatów lub sejmiki województw.
3. W przypadku niewyrażenia opinii, o której mowa w ust. 1, w terminie 3 miesięcy od dnia otrzymania wystąpienia o opinię, wymóg zasięgnięcia opinii uznaje się za spełniony.
4. W przypadku przeprowadzenia referendum lokalnego w sprawie utworzenia, połączenia, podziału i zniesienia gminy oraz ustalenia granic gminy, o którym mowa w art. 4c, konsultacji z mieszkańcami, o których mowa w ust. 1 i 2, nie przeprowadza się.
(...)
Art.  4b. 
1. Wydanie rozporządzenia, o którym mowa w art. 4 ust. 1, na wniosek rady gminy wymaga:
1) wniosku rady gminy poprzedzonego przeprowadzeniem przez tę radę konsultacji z mieszkańcami, wraz z uzasadnieniem oraz niezbędnymi dokumentami, mapami i informacjami potwierdzającymi zasadność wniosku;
2) opinii rad gmin objętych wnioskiem, poprzedzonych przeprowadzeniem przez te rady konsultacji z mieszkańcami, a w przypadku zmiany granic gminy naruszającej granice powiatów lub województw - opinii odpowiednich rad powiatów lub sejmików województw;
3) opinii wojewody właściwego dla gminy lub gmin objętych wnioskiem.
2. Do wniosku i opinii, o których mowa w ust. 1, przepisy art. 4a ust. 2 i 3 stosuje się odpowiednio.
3. Rada gminy występuje z wnioskiem, o którym mowa w ust. 1, do ministra właściwego do spraw administracji publicznej za pośrednictwem wojewody, w terminie do dnia 31 marca.
4. Rada Ministrów określi, w drodze rozporządzenia, tryb postępowania przy składaniu wniosków, o których mowa w ust. 1, oraz dokumenty, które należy dołączyć do wniosku.
 (...)
Art.  4c. 
1. W sprawie utworzenia, połączenia, podziału i zniesienia gminy oraz ustalenia granic gminy może być przeprowadzone referendum lokalne z inicjatywy mieszkańców.
2. Z inicjatywą przeprowadzenia referendum, o którym mowa w ust. 1, wystąpić może jedynie grupa co najmniej 15 obywateli, o której mowa w art. 11 ust. 1a ustawy z dnia 15 września 2000 r. o referendum lokalnym (Dz. U. z 2013 r. poz. 706, z 2014 r. poz. 1871 oraz z 2015 r. poz. 1045 i 1485).
3. Referendum, o którym mowa w ust. 1, nie przeprowadza się, jeżeli z analizy przeprowadzonej przed referendum wynika, iż na skutek podziału lub ustalenia nowych granic gminy:
1) dochody podatkowe na mieszkańca gminy w zmienionych granicach lub gminy utworzonej byłyby niższe od najniższych dochodów podatkowych na mieszkańca ustalonych dla poszczególnych gmin zgodnie z ustawą z dnia 13 listopada 2003 r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego (Dz. U. z 2016 r. poz. 198);
2) gmina w zmienionych granicach lub gmina utworzona byłaby mniejsza od najmniejszej pod względem liczby mieszkańców gminy w Polsce według stanu na dzień 31 grudnia roku poprzedzającego ogłoszenie rozporządzenia, o którym mowa w art. 4.
4. Analizy, o której mowa w ust. 3, dokonuje właściwy wojewoda.
5. W przypadku przeprowadzania z inicjatywy mieszkańców referendum, o którym mowa w ust. 1, pytanie zawarte we wniosku, o którym mowa w art. 15 ust. 2 ustawy z dnia 15 września 2000 r. o referendum lokalnym, powinno określać szczegółowo proponowane zmiany w podziale terytorialnym państwa.
6. Wojewoda przekazuje ministrowi właściwemu do spraw administracji publicznej informację o publikacji w wojewódzkim dzienniku urzędowym protokołu wyniku referendum, o którym mowa w ust. 1.
Proste, nie? Występuje rada gminy, pyta się mieszkańców co oni na to i dokonuje się zmian. Nie bardzo da się to schrzanić, prawda?
Otóż da się. Po pierwsze, z wnioskiem do rządu wystąpił prezydent Opola. Nie rada gminy. To kompletnie inne organy, o innych kompetencjach. Jak przekonuje wybitny przedstawiciel doktryny prawa administracyjnego z Wrocławia, prof. Marek Szydło, wniosek prezydenta Opola nie jest więc wnioskiem z ustawy o samorządzie gminnym i nie powinien być dalej procedowany. Opinia prawna profesora ma ponad 40 stron. Przeczytać o niej można chociażby tu

Wniosek był dalej procedowany.

Zatem przeprowadzono konsultacje. Frekwencja wyniosła 6%, z czego co piąty głos był nieważny. Dlaczego - a różnie. A bo nazwisko było dziwne, a bo było to samo nazwisko a inne imiona. A bo konsultacje elektroniczne, a kilka z tego samego IP. 
Na jakiej podstawie uznawano głosy za nieważne? - Odrzucaliśmy je, jeśli były podpisane dziwnym nazwiskiem. Zdarzyło się kilka głosów podpisanych nazwiskiem Wiśniewski z różnymi imionami, a także takie, pod którymi podpisała się Beata Szydło lub Patryk Jaki. W przypadku głosów oddawanych elektronicznie odrzucone zostały te, w przypadku których wiele pochodziło z tego samego adresu IP - tłumaczył Marcjasz.

Miasto odrzucało także te głosy, które były opatrzone nieczytelnym podpisem. To sytuacja osobliwa o tyle, że same konsultacje nie były imienne. Głos można było podpisać nawet zmyślonym imieniem i nazwiskiem - ważne było, aby dało się je przeczytać. klik
 To spowodowało, że wynik konsultacji był 57% za, 19% przeciw, 2% się wstrzymało. To z uwzględnieniem "nieważnych" jako osobnej kategorii. Jak się liczy nieważne jako nieważne, czyli ich się nie liczy, to wychodzi 73% za. Mieszkańcy Opola wyraźnie więc chcieli większego Opola - cieszą się władze miasta.
Mieszkańcy gmin, których sprawa dotyczyła bezpośrednio byli natomiast zdecydowanie przeciw. Prezydent Opola wie jednak dlaczego. Otóż w konsultacjach tych było wiele... nieprawidłowości.
- Jednocześnie nadal podtrzymuję ocenę konsultacji przeprowadzonych w ościennych gminach, które były pełne nieprawidłowości. W dodatku głosowali tam mieszkańcy całych gmin, podczas gdy my do Opola chcemy włączyć tereny, na których mieszka po kilkaset osób - przekonywał prezydent.
Konsultacje, o których wspomina ustawa gminna, nie mają żadnej mocy. Trzeba je przeprowadzić, ale sprzeciw mieszkańców w nich wyrażony nikogo nie wiąże. Całe szczęście, bo pewnie by się okazało, że w konsultacjach w Opolu udział wzięły dwie osoby - prezydent i sekretarz miasta.
Potem już poszło gładko. Sprawą zajął się wojewoda, a wojewoda jest z PiS. W rządzie z kolei wiceministrem sprawiedliwości jest Patryk Jaki (co prawda nie wiadomo co robi politolog jako twarz reform prawa, ale nie teraz). A pan Patryk Jaki jest z Opola i jest do tego lokalnym patriotą. Mimo protestów rząd przyjął więc rozporządzenie przyłączające części gmin ościennych w granice Opola. Rozporządzenie opublikowano 27 lipca. Na 4 dni przed ostatecznym dopuszczalnym terminem.
Na mocy tego rozporządzenia, Opole stało się wczoraj oficjalnie większym miastem niż kameralne miasteczko w północnej Francji, które nazywamy Paryżem.
Całkiem przypadkowo wśród włączonych do Opola terenów znalazł się fragment gminy Dobrzeń Wielki, zwany Brzezie, na terenie którego znajduje się Elektrownia Opole. Na skutek włączenia tego i czterech innych sołectw z gminy Dobrzeń Wielki, budżet tejże gminy spadnie o 26 mln zł. Czyli dokładnie o 37,14%.
Inne włączone do Opola sołectwa zawierają sporo terenów uzbrojonych. To oznacza, że atrakcyjnych dla inwestorów. Uzbrojenie terenów dokonało się na koszt dotychczasowych gmin.

Na zakończenie - rozporzędzenie powinno zapewniać jednorodny układ osadniczy i przestrzenny na terenie gminy. Oto mapka znaleziona w Google, porównująca Opole i tereny do niego przyłączane:
Okazuje się zatem, że do układu przestrzennego i osadniczego Opola należały wszystkie terytoria ościenne o dużej wartości. W tym najdalej oddalone sołectwo Brzezie. 

Post zawierał wielokrotne lokowanie miasta. Na wszelki wypadek, bo może się zdarzyć, że prezydent owego miasta i wiceminister sprawiedliwości nagle postanowią, że chcą Ciebie na swoim terytorium. Żebyś wiedział, że chcesz.